Zwierzokracja – książka dla dzieci o prawach zwierząt

Zwierzokracja - książka dla dzieci o prawach zwierząt

Kilka dni temu swoją premierę miała wielka księga pod, szumnie brzmiącym, tytułem “Zwierzokracja”. To, bardzo bogato ilustrowana, autorska książka Oli Woldańskiej-Płocińskiej, która stara się wytłumaczyć i pomaga zrozumieć pochodzenie i znaczenie praw zwierząt. 

Książka powstała by uświadamiać młodych czytelników, że zwierzęta są ważne, że nie można traktować ich przedmiotowo i że mają swoje prawa.

Całość podzielona jest na rozdziały, którym są poświęcone kolejne rozkładówki. Tym sposobem za każdym razem, gdy przekręcamy stronę, naszym oczom pojawia się wielka, pięknie zilustrowana plansza dotycząca innego aspektu. A informacji jest naprawdę mnóstwo. Bardzo dużo arcyciekawych ciekawostek sprawia, że do książki można wracać wielokrotnie.

Znajdziecie tu informacje jakie stosunki łączyły ludzi i zwierzęta od czasów prehistorycznych i, jak z biegiem czasu i rozwojem cywilizacji, wszystko stopniowo się zmieniało. Różne podejścia do zwierząt starożytnych filozofów, opowieści o indyjskich świętych krowach i wiele wiele innych.

Czy wiedzieliście na przykład, że w starożytnym Egipcie balsamowano ciała zmarłych kotów, a do grobowców tych zwierząt wkładano mleko, myszy i szczury?

Oprócz całej masy historycznych faktów i ciekawostek, w książce znajdziecie mnóstwo praktycznych informacji związanych ze zwierzętami. Co oznaczają cyferki na jajkach i czym powinniśmy się kierować kupując je w sklepie, jak przenosić ryby, by ich nie męczyć, unikając na przykład noszenia karpia na kolację wigilijną w zawiązanej torebce bez wody.

Delikatnie i nie narzucając się, autorka zachęca do wegetarianizmu i zastępowania mięsa innymi potrawami, ale przede wszystkim uczy dzieci, że zwierzęta są istotami żyjącymi, mają uczucia, odczuwają cierpienie i nie mogą być traktowane jak rzeczy.

Całość zamyka Światowa Deklaracja Praw Zwierząt. Warto zapoznac się z jego treścią, bo to najważniejszy dokument na świecie opisujący, jakie prawa powinny przysługiwać zwierzętom.

Sprzedaż każdego egzemplarza wspiera finansowo zwierzaki będące pod opieką Fundacji Międzynarodowy Ruch na rzecz Zwierząt Viva! i Stowarzyszenia Otwarte Klatki. Może warto więc nabyć książkę do swojego domu? 🙂

tytuł: Zwierzokracja

tekst i ilustracje: Ola Woldańska-Płocińska

wydawnictwo: Publicat, 2018

objętość: 80 stron

dla dzieci w wieku: 6+

cena okładkowa: 49,90 zł

Reklama

Posty powiązane

Comments (42)

ciężko wybrać jedno zwierzę… ostatnio żubr :))) bo jest Wieeeelki, jest królem puszczy i ma fajne futro… :)od siebie dodam że czytamy Pompika i dzięki jego przygodom moje dziewczyny poznają inne zwierzęta lasu i ich zwyczaje… więc na wakacje jedziemy nad morze i odwiedzamy żubry w Wolińskim Parku Narodowym a potem jedziemy w Bieszczady i odwiedzamy żubry w Mucznem 🙂 i jest plan by poczytać im Pompika…

Trudno będzie wybrać jedno ulubione zwierzę. Całe dzieciństwo spędziłam na wsi, więc nikogo nie zdziwi fakt posiadania psa 🙂 – wspaniałe, niezwykle inteligentne i wyrozumiałe zwierzęta. Pilnujące obejścia i nas – dzieciaków, które latają po podwórku. Ze szczególnym sentymentem wspominam bokserkę Herę, która obgryzała winogron i jabłonie z owoców do wysokości swojego pyska – taki był z niej łakomczuch 🙂 i zawsze broniła słabszego. Z rozczuleniem wspominam też rudego kota, który uwielbiał spać w nogach mojego łóżka, a jego mruczenie było prawdziwą muzyką. Córka uwielbia koty i to są jej ulubione zwierzęta – z każdym chce się zaprzyjaźnić, pogłaskać albo chociaż kucnąć i popatrzeć na te tajemnicze stworki. Niestety, z powodu silnej alergii męża nie możemy sobie pozwolić na żadne z tych zwierząt i musimy zadowolić się ulubionymi zwierzakami męskiej części rodziny – rybkami. Ale spotkania z pasami i kotami nadrabiamy podczas każdej wizyty u Babci i tam cieszymy się z córką obecnością naszych ulubionych zwierzaków 🙂

Dla Mnie Sowa to najlepszy wybor. I to nie tylko dlatego, ze Sowa to Madra Glowa. 😉 Ja uwielbiam Nocny tryb zycia. Gdy wszyscy domownicy spia to ja w spokoju rozkoszuje sie czytaniem kolejnej ksiazki.

Hymmmm….. Ulubione zwierzę…. Ciężko dokonać wyboru spośród tylu zwierząt ale chyba jednak koń. Dlaczego? Kojarzy mi się z wakacjami spędzanymi u babci i dziadka, który darzył swoje konie wielką miłością, zarażał nią swoich wnuczków w tym mnie. Widział w tych zwierzętach coś szczególnego. Dbał o nie, zawsze miał piękne i zadbane zwierzęta. Jego klacze były takie “dostojne”. Do dnia dzisiejszego konie kojarzą mi się z dzieciństwem i moim kochanym dziadziusiem. Jakoś mają swoją magię te zwierzęta i mam z nimi związane miłe wspomnienia.

Miałam trzy. Każda z nich inna z wyglądu i charakteru. Każda inteligentna i sprytna. Trzy Panie Szczurzyce – za każdym razem, gdy odchodziły do Krainy Wiecznego Serka – płakałam jak po stracie najlepszego przyjaciela. Do dziś wspominam jak układały mi się na szyi niczym szalik i przysypiały przy okazji mnie ogrzewając ? Może jeszcze kiedyś spotka mnie szczurza przygoda… ?

Kot kot kot 🙂 mój pan i władca. Najpiękniejsze, najmądrzejsze i najbardziej zrelaksowane zwierzę świata. Codziennie rano patrząc na mojego kota marzę żeby.sie z nim.zamienić na miejsca na jeden dzień…i porządnie wyspać! I mieć wszystko w poważaniu 🙂

Pies, ponieważ od zawsze był obecny w moim życiu. Moja mama po dziś dzień wspomina Łatka, który leżał ze mną w kołysce i razem ze mną dorastał. Gdy go zabrakło, złamane serce sklejał kudłaty kundelek, przygarnięty ze schroniska. Teraz i mój syn ma swojego psiego przyjaciela od kołyski, bo dom bez psa to nie dom. 🙂

Moje najulubieńsze zwierzę pod słońcem to leniwiec … ze względu na charakter, osobowość, sposób bycia i życia 😉 Mój idol, po prostu! Jak się tak dłużej zastanowię, to nazwałbym go nawet moim alter ego 😉

Ślimak… Bo nie możemy mieć psa. Tzn bardzo byśmy chcieli, ale chyba nie byłby u nas szczęśliwy w tym momencie, a chcemy dać kiedyś jakiemuś psu szczęśliwą przystań. A ślimak… Kupiliśmy specjalne mini mieszkanko w zoologicznym i na wakacje przyjmujemy pod swój dach. Dostaje świeża trawkę i sałatę, zazwyczaj ma na imię Andrzej i pod koniec wakacji lub gdy wyjeżdżamy, wraca do swojej ślimaczej rodziny. Ostatni doczekał się dzieci pod naszym dachem, więc mu chyba dobrze z nami było 🙂

Chełbia modra z rodziny Parzydełkowców. Zwana przez dzieci nad brzegiem Bałtyku meduzą. Ale ona jest kolorowa, piękna. Fioletowa lub różowa w zależności od płci. I naprawdę żyje w naszym, dostępnym każdemu morzu. Pochodzę znad morza stąd to zamiłowanie. Poznana na wystawie Balticarium.

Słoń! I to najlepiej Dominik z opowieści Kerna “Proszę slonia”…
… bo z takim słoniem można mieć wiele fascynujących przygód.
Fajnie byłoby też wszędzie jeździć “słonno” a nie jak inni: konno, samochodem, rowerem czy hulajnogą…
Chciałabym mieć swojego słonia-takiego uroczego , jedynego w swoim rodzaju przyjaciela?

Wilk. Tajemnicze i piękne zwierzę. W ich mądrych oczach jest tyle głębi, piękna i emocji, że ciężko oderwać od nich wzrok. Wspaniałe zwierzę, którego niektóre zachowania wciąż pozostają dla nas zagadką.

Dla mnie ulubiony jest cały świat rafy koralowej ale najbardziej zawsze fascynowały mnie rekiny – żarłacz biały, rekin młot czy tez wielorybi 🙂 oczywiście nie chciałabym spotkać takiego słodziaka sam na sam w jego środowisku naturalnym ale uważam ten gatunek za wspaniały 🙂

Najbardziej kocham surykatki! Surykatki pięknie stoją (dosłownie i w przenośni ) na straży swojej rodziny. Maja piękne i głębokie relacje rodzinne, trzymają sie razem! Naszej sp. Sonia-jamniczka siadała jak surykatka! Czysta miłość surykatkova <3

leniwiec, bo to mistrz mindfullness

Orzeł – dla mnie uosobienie wolności 🙂

Wilki! Kocham wilki. Ich natura, zwyczaje, hierarchia w stadzie – wszystko jest dokładnie przemyślane. Natura świetnie sobie radzi bez człowieka. A człowiek jedynie powinien naturę obserwować, aby się od niej uczyć i wyciągać wnioski. Od jakiegoś czasu wilki zaczęły pojawiać się w mojej okolicy. Zbieram się na odwagę, aby gdzieś bezpiecznie przycupnąć i choć raz w życiu zobaczyć na własne oczy te niesamowite zwierzę. K.

Od dziecka uwielbiam … mrówki 🙂 Przeciętny człowiek niewiele o nich wie, a są fantastycznymi architektami, cechują się niesamowitym instynktem, są niewyobrażalnie silne i potrzebne w naszym ekosystemie. Kocham je od dziecka, kiedy to budowałam dla nich domki w słoikach i woziłam w wózkach dla lalek 🙂 Nie mam pojęcia skąd to zainteresowanie, ale uwielbiam podglądać ich mikroświat przez dziurkę od klucza. Kiedyś nawet napisałam o nich bajkę dla swoich dzieci 🙂 Pozdrawiamy miłośników zwierząt!

Wiele jest zwierząt wspaniałych, uroczych, śmiesznych i mądrych i nie wiem, które wybrać. Wiem natomiast, że super byłoby chociaż na jakiś czas zamienić się w mola książkowego – całe dnie w książkach – co może być lepszego!;)

Wybieram jeża.
Bo mało kto wie o nim cokolwiek prawdziwego.
Co gorsze, sporo ludzi nie ma pojęcia co on je! Od dziecka ludzie widzą obrazki jeża z jabłkiem na grzbiecie i wyciągają błędne wnioski, że jeże jedzą owoce.
BA! Znam człowieka, który chciał przezimować jeża, zamknął go w skrzynce i podawał jabłka. Możecie sobie wyobrazić co się stało z maluszkiem po kilku dniach… tak… niestety… 🙁
A jeż jest największym ssakiem owadożernym w Polsce. Owadożernym, czyli mięsko 🙂 Jabłkami interesuje się tylko dlatego, że czuje w nich robaczka.
Jest pod ochronią, jest świetnym pływakiem i wspinaczem, potrafi przebyć nawet 2 kilometry w ciągu jednej nocy, chyba jako jedyny ssak potrafi zjadać ropuchy, gdyż jest niewrażliwy na ich jad, umie głośno fukać i syczeć (trochę jak kot).
Jeż jest również pożytecznym padlinożercą, sanitariuszem ogrodów i parków, wpływa na ograniczenie liczebności szkodników upraw i ogrodów.
Same pożyteczne cechy, a taki niedoceniony…
Tej mijającej zimy miałam przyjemność zimować małego jeża, który nie dałby rady zahibernować na zimę. Po 5-ciu miesiącach karmienia i sprzątania wybiegu, mogę się pochwalić odchowanym jeżem, który podwoił swoją wagę i dziś wieczorem wyszedł na wolność.
Mocno trzymajcie kciuki za “mojego” jeża Jerzego. Mam nadzieję, że dożyje sędziwej starości w zdrowiu 🙂

Irbis, pantera śnieżna… Piękny tajemniczy kot, samotnik o wyjątkowych zdolnościach, żyje wysoko w górach i ponoć przyjaźni się z Yeti…
Niestety tych ślicznych i mądrych kotów jest coraz mniej w tej chwili około 2-3 tyś na całym świecie. Ibris wpisany jest na listę Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody jako gatunek ściśle chroniony, obejmuje go również konwencja CITES. Takie cuda trzeba chronić i uwrażliwiać dzieci na piękno przyrody i dzikich zwierząt. A Ibrisy są po prostu słodkie aż chce się przytulić!!

Nie ma najmniejszych szans, zeby wybrac jedno zwierze. Uwielbiam od psów i (moze troszke mniej, bo kicham przez nie ?) kotów, po pingwiny czy słonie (ja w ogole mam plan, ze kiedys jak juz będę starowinka, ale za to w dobrej formie, pojadę opiekować sie slonmi tam, gdzie kłusownictwo pozbawia je wolnego bezpiecznego zycia). Miałam swoje fascynacje jeżami, surykatkami, lisami, wiosna jest czas motyli (ulubiony, choc tak wszechobecny Rusałka Pawik), były delfiny i psy, ktore sie kapią z delfinami. Będąc wege nie mogłabym zapomnieć o krowach czy kurach, ktore maja potrafią myślec abstrakcyjnie!!! ?Ale dla mnie wydanie tej ksiazki zbiegło sie z jednym smutnym, tragicznym wydarzeniem i chyba dlatego na to wlasnie zwierze postawie swój wybór: nosorożec biały. Niestety chwile po wydaniu ksiazki zmarł ostatni żyjący przedstawiciel tego gatunku. Od lat pilnowany przez uzbrojonych żołnierzy przed kłusownikami. Miał nawet spiłowane kości, zeby nie był dla nich cennym łupem. Bardzo mu kibicowałam, zeby udało sie ocalić i moze przywrócić do zycia wymordowany przez ludzi gatunek. I tak na naszych oczach zapisała sie kolejna strona w historii. Smutna jej karta. Jestem wstrząśnięta i zupełnie nie zgadzam sie na taki świat.

Mój 5 latek zafascynowany jest pająkiem z rodziny skakunowatych.Nazywa się portia.Jest najinteligentniejszym pająkiem na świecie.Posiada wiele zadziwiających umiejętności.Myślę,ze wiedza o tym niezwykłym zwierzęciu dodaje pewności siebie w grupie przedszkolnej.Portia zaraża swoją osobowością kolejne dzieciaki;)

Moje najulubieńsze zwierzę, to pies, mój najlepszy przyjaciel. Towarzyszą naszej rodzinie odkąd pamiętam i nawet dawniej. Znam z opowieści psy moich babci i prababci, dziadków i pradziadków. Nasze dzieci też wychowują się z psami. Nie ma lepszego pocieszyciela w trosce, wspólnika w zabawie, nie ma śmieszniejszego, ani wierniejszego zwierzęcia na świecie! Tylko pies. Kocham wszystkie zwierzaki i jestem wegetarianką, lecz pies zawsze był i będzie członkiem naszej rodziny.

Od kiedy mam córkę dostrzegam niesamowitośc każdej rzeczy czy osoby jaka w danym okresie sie fascynuje. A ze ostatnio ma dążę na „ptaki” to wybieram ptaka. Byliśmy w leśnym parku niespodzianek w ustroniu żeby pokazać jej ptaki drapieżne. Podczas wizyty był pokaz prowadzony przez sokolnika. Orzel , to taki ptak co nie dość ze jest piękny majestatyczny, to w 100% wolny. Lata nad górami i szybuje tylko by poczuć ta wolność i swobodę. Orzeł którego oglądaliśmy często ucieka podczas pokazu „na miasto” do Ustronia by sobie poszybować – wolno. Tak wybrałabym orła. Dzięki córce dostrzegam niesamowitość tego ptaka.

Kot. Za to, że nazwany Eleonora, Gracjanna lub Felicjan i tak zawsze nazywa się Kot (najczęściej Sierściuch) a reaguje na to co sam uzna za słuszne i stosowne.

Kot. Nie kot, ale Ten Kot. Mój kot. Mój grzaniec, przytulaniec i mruczaniec. To On i żaden inny. Nie miałam wyboru. Sam się narzucił 😉

Podczas pobytu w USA miałam okazję spotkać oposa, który trafił do grona moich ulubieńców. Mioda, zerknij sobie na fotki oposowej matki, dźwigającej swój dzieciniec na plecy. Szacun dla niej wielki za to noszenie! Nie że jedno czy dwa, ona całą gromadę nosi.
I w ogóle to ciekawe stworzenie jest, bo mimo małego móżdżku – umie udawać umarlaka – siup na plecy, oczy wywrócone, język wywieszony. I jeszcze odpowiedni zapach do tego od siebie dodaje i nie sposób rozpoznać, żywy on czy umarły. Umie zmylić przeciwnika!

Zdecydowanie krowa. Uwielbiam to jakie są wielkie, ciepłe i miękkie, można bez obaw przytulić się do tłuściutkiego boku. Do tego patrzą tymi ogromnymi, mądrymi oczami i trudno w nich nie zatonąć. Mój syn jest jedynym dzieckiem w przedszkolu, który może o sobie powiedzieć, że ma własną krowę 😉 A pyszne mleczko, to dodatkowy plus…

Kiedy byłam dzieckiem moim ulubionym zwierzakiem był pies. Szczególnie kochałam kundelka moich dziadków. Miał na imię Misiek i był najkochańszym i najcierpliwszym psem pod słońcem i nie przeszkadzało mu nawet to kiedy jsko mały berbeć wchodziłam mu do budy i wyciągałam kości prosto z pyska, mogłam na nim jeździć jak na koniu, ciągnąć za uszy i nigdy nawet na mnie nie warknął.

Mam ryby w akwarium. Od dziecka coś tam hoduję, bo zawsze mnie fascynował podwodny świat. Poza tym są ciche, a przy moich łobuziakach obecność stworzeń, które milczą bywa bezcenna 🙂

Co prawda, sama posiadam psa, ale bezgraniczną miłością i ogromną sympatią darzę WOMBATY. Wystarczy spojrzeć na te zwierzątka, aby poprawić sobie humor. Są urocze i mają niezwykle sympatyczne mordki. Wombaty są też nie tylko śliczne i estetyczne, ale prezentują niezwykle ciekawy gatunek zwierząt z rodziny torbaczy (choć tak bardzo przypominają misie!). Uwielbiam je więc także z powodu licznych ciekawostek związanych z tym zwierzęciem. To niezwykle interesujące, że ich przodkowie byli wielkości nosorożców, a same wombaty mimo że wyglądają niewinnie, to potrafią walczyć o swoje (używają wtedy swoich ostrych zębów!). Co więcej, kiedy czują się zagrożone, nurkują do dziury i blokują swoim puchatym zadkiem dalsze wejście do tunelu 🙂 Od czasu do czasu na Tasmanii trwa rekrutacja do pracy polegającej na opiece nad wombatami. Jacyś chętni? 🙂

Pszczoła! Zdecydowanie 😉 Dlaczego? Ponieważ:
* są piękne i często widujemy je oglądając kwiaty (uwielbiamy kwiatki)
* są pracowite (oj żeby nam się czasem chciało tak jak im)
* dzięki pszczółkom mamy pyszny i zdrowy miód
* gdyby nie pszczoły, nie było by tylu pięknych roślin w koło.

Dlatego dbajmy o pszczoły, szanujmy je i chrońmy, bo bez nich nasz świat przestanie istnieć :*

Jeże ? od dziecka mialam z nimi jakas spółkę ? mieszkały u babci za stodoła. Cała rodzinka, zawsze wyczekiwalam tego dnia gdy sie obudzą wiosną i ujawnią juz swą obecność. Babcia dużo o nich wiedziała wiec nie dostawały jabłek na kolczastą posturę a byly to np. Dżownice ? podrzucane pod ich dom. Mieszkaly pod starymi podkladami kolejowymi . A gdy nauczylam sie czytac nie mialy wyjscia meczylam ich “Kolczatkiem” Bechlerowej z serii poczytaj mi mamo. Wiec byly nakarmione i wedukowane.

Biedronka. A dlaczego? Bo zawsze na jej widok trzepocze mi serce z radości 🙂

Mój Jaś podpowiedział, że leniwce są super, więc się nie sprzeciwiam jego wyborowi 😉 W końcu ma rację! No nic nie robią, zwisają sobie, obrastają glonami, a i tak budzą fascynację i są taaakie zabawne 😉 Najpierw był oczywiście niepowtarzalny Sid – leniwiec z “Epoki lodowcowej” – prostolinijny, dobroduszny, przyjacielski i z werwą umilający każdą zbliżającą się katastrofę ;D Potem pojawiło się więcej przedstawicieli tego gatunku w “Zwierzogrodzie”, gdzie pilnie wykonywały obowiązki urzędników wydziału komunikacji 😉 To nasz ulubiony moment w bajce, cudo! Brzuchy bolą od śmiechu 😉
A mnie cieszy najbardziej to, że choć leniwce są inne, ciut niechlujne, nie są puchate i milutkie, to Jaś je lubi właśnie takimi, bez poprawek 🙂

Wilk. Straszny i szalenie niebezpieczny! Grr..

Pożyteczne zwierzę, któremu
przypina się łatkę niemalże leśnego potwora. A tak naprawdę to piękne, mądre i bardzo rodzinne zwierzęta.
Powinien być chlubą naszych lasów, a nie obiektem polowań.

Moim ulubionym zwierzakiem jest Quoki =Kuoki 🙂 Najbardziej uśmiechnięte i zadowolone zwierze na świecie. Wystarczy tylko na nie spojrzeć i już uśmiech pojawia się na twarzy. Jeśli nie możemy mieć go w domu to chociaż powinniśmy mieć zawsze pod ręką jego zdjęcie 🙂 rzut oka i mamy dobry humor na cały dzień 🙂

Pszczoła. Zdecydowanie! Dlaczego? Ponieważ:
*są piękne i często widzimy je obserwując kwiaty (uwielbiamy kwiatki)
* są pracowite (oj żeby nam się czasem chciało tak jak im się chce)
* dają nam pyszny i zdrowy miód
* dzięki nim mamy tak wiele różnych roślin wokół siebie
* potrafią pracować zespołowo i powinniśmy się tego od nich uczyć.

Musimy dbać o pszczółki, chronić je i pielęgnować, ponieważ bez nich nasz świat przestanie istnieć.

Kameleon – bo to najtrudniejsza nazwa zwierzęcia jaką nasz dwulatek ogarnął. Ostatnio widział w sklepie zoologicznym i krzyczy Kameleon,mimo że to tylko większą jaszczurka była. Ale zaciesz przeogromny.

Ulubione zwierzę Antosia (5) to dżdżownica, bo jest długa i ma dużo nóg.
Ulubione zwierzę Adama (3)to lew, potem zmienił na węża, nie wie dlaczego 😀
Ulubione zwierzę mamy, to osioł, bo jest śliczny.

Urzekło nas jeżdżenie SŁONNO 🙂 zatem tym razem o adres poprosimy autorkę komentarza:
DUSIA 5 kwietnia 2018 at 18:26
Wszystkim bardzo serdecznie dziękujemy za komentarze i wspólną zabawę 🙂 Miłego weekendu!

Zostaw komentarz