Bolek i Lolek na szlaku polskich kultur – turystyczny przewodnik dla dzieci

Bolek i Lolek na szlaku polskich kultur - turystyczny przewodnik dla dzieci

Szykując się na wakacyjne tygodnie, szukaliśmy książek, dzięki którym podróże z dziećmi, szczególnie te bliskie, po Polsce, były bardziej atrakcyjne. Trafiliśmy na kilka, a może nawet kilkanaście pozycji tego typu, ale jedną chcemy Wam pokazać najbardziej. To Bolek i Lolek na szlaku polskich kultur – turystyczny przewodnik dla dzieci, który przedstawia temat w nieco innym świetle.

To nietypowy przewodnik, który można wykorzystywać przez cały rok i nie znajdziecie tu opisów typowych pomników, zabytków czy tras pieszych wycieczek. To wskazówki jak odnaleźć bardzo charakterystyczne, nietypowe elementy świadczące o niesamowitym bogactwie kultury w naszym kraju.

Bohaterami książki są dobrze znani wszystkim, szczegółnie starszym, dobranockowi bracia – Bolek i Lolek. Pewnego dnia niespodziewanie znajdują w szufladzie biurka dziwną mapę, a na niej adres i numer telefonu. Postanawiają zadzwonić pod podany numer i sprawdzić o co chodzi. Okazuje się, że dziadek przygotował dla nich niespdziankę. Od razu ruszają w drogę, by sprawdzić wszystkie punkty zaznaczone na mapie.

Książkę można czytać na wyrywki, w zależności od tego, który fragment nas interesuje, ale idealnie sprawdzi się jako lektura do poduszki, nawet jeśli zamiast podróżować, zostajemy w domu.

Każda rozkładówka książki przenosi czytelnika do innego zakątka Polski. A na każdej stronie w tekście znajduje się jeden wyróżniony tłustym drukiem, element szczególnie istotny dla opisywanego miejsca. Czasem to człowiek, a czasem jakiś przedmiot.

Towarzysząc Bolkowi i Lolkowi poznajemy tradycje różnych regionów, jak tradycja święcenia zwierząt czy kurpiowskie wycinanki, odwiedzamy niesamowite malowane chaty, odwiedzamy łemkowską cerkiew. Sporo tu regionalnych smaków, zapachów i muzyki. Lektura pobudza ciekawość i wiedzę o świecie.

Na ostatniej rozkładówce znajdują się pytania, które pozwalają wrócić pamięcią do miejsc odwiedzonych w książce przez Bolka i Lolka. Próbując na nie odpowiedzieć, dziecko ćwiczy pamięć, ale i spostrzegawczość, bo niektóre z nich polegają na uważnym studiowaniu ilustracji.

To pierwsza książka z Bolkiem i Lolkiem w rolach głównych, którą mamy w domu i… bardzo nam się podoba. Wielkie kolorowe ilustracje zapadają w pamięć, a tekst jest krótki i ciekawy 🙂

tytuł: Bolek i Lolek na szlaku polskich kultur

tekst: Dorota Majkowska-Szajer

ilustracje: Sara Szewczyk

wydawnictwo: Znak emotikon, 2018

objętość: 64 strony

dla dzieci w wieku: 6+

cena okładkowa: 34,90 zł

UWAGA KONKURS!

Mamy dla Was dwa egzemplarze książki “Bolek i Lolek na szlaku polskiech kultur” 🙂

Piszcie w komentarzu pod tym artykułem o waszych wakacyjnych odkryciach podróżniczych po naszym kraju, a my wybierzemy dwie odpowiedzi i nagrodzimy książkami 🙂

Reklama

Posty powiązane

Comments (19)

Odkrywamy z dziećmi polskie morze i polskie góry. Nad morzem szukają sercówek, gonią mewy i podróżują rowerami wzdłuż wybrzeża a w górach planujemy jeść oscypki, wrzucać kamienie do strumieni i zdobywać te najmniejsze szczyty i dolinki.

a co to są sercówki? 🙂

Sercówki to takie bardzo popularne nad polskim morzem małe muszelki.

Naszym podróżniczym odkryciem są parki miniatur – jeden w Niechorzu, drugi w Kowarach w pobliżu Karpacza. Uwielbiamy latarnie – wspięliśmy się już prawie na wszystkie polskie blizy, zbierając pieczątki w paszportach miłośników latarni morskich (ten paszport to świetna sprawa dla małych turystów, więc pozwolę sobie wkleić link: http://www.tpnmm.pl/i-ty-mozesz-byc-zdobywca-odznaki-bliza 🙂 ).
W parku miniatur w Niechorzu można zobaczyć wszystkie polskie lataranie w pomniejszeniu, mając w zasięgu wzroku prawdziwą latarnię.
W Kowarach zobaczyliśmy miniatrury atrakcji Dolnego Śląska, a że wakacje zaczęliśmy właśnie od spaceru po parku, to łatwiej było nam wspólnie całą rodziną zaplanować urlop.
Kilka dni później (właśnie zachęceni pobytem w parku) trafiliśmny do Książa – w zamku furorę nie tylko wśród dzieci budzi grająca “Skała Szczęścia”. 😉 I to właśnie tę atrakcję z trzech wymienionych polecam najbardziej. 🙂

My w tym roku odkryliśmy uroki polskiego morza : fale, złoty piasek, długie spacery brzegiem morza, piękne widoki z latarni morskiej… Na pewno tam jeszcze wrócimy, ale też z chęcią poznamy inne zakątki Polski .

Naszym tegorocznym wakacyjnym odkryciem było … fantastyczne miejsce noclegowe w górach. Mimo wielu wakacyjnych atrakcji, to ono wraca we wspomnieniach niemal codziennie. Ponad stu letni dom zaoferował nam nowe doświadczenia : dźwięki, których do tej pory nie słyszeliśmy, zapach jedyny w swoim rodzaju ;). Codziennie trzeba było uważać żeby do łóżka nie wszedł kot, który tylko czaił się żeby wejść do pokoju albo pies, któremu wcale nie przeszkadzaliśmy 🙂 Wszystko wokół było idealnie nieidealne … Nawet gdy musiałam skorzystać z telefonu wyciszałam dźwięki. Dzwoniący głośno telefon popsułby wszystko 🙂

Nam się udało przejrzeć w ECHU i zobaczyć SZUMY 🙂 to dopiero odkrycia ! oczywiście na pięknym Roztoczu 🙂

Hej! My odkryliśy super miejsce niedaleko Krosna – Skały Czarnorzeckie – Rezerwad Prządki. Rezerwat tworzy zespół ostańców skalnych , niektóre z nich mają ponad 20 m. Zbudowane z gruboziarnistego piaskowca ciężkowickiego.
Urokliwe miejsce, gdzie można pospacerować a nasze dzieci odkryły w sobie pasję do wspinaczki i odkrywanaia najdrobniejszych zakamarków. Nazwa samego rezerwatu pochodzi od legendy, według której skały są dziewczętami zamienionymi w kamień za przędzenie lnu w Wielkanoc – dla dzieci bardzo działa to na wyobraźnie 🙂 Polecam to miejsce na relaksujący spacer pośród lasu i pięknych skał. 🙂

W tym roku odkrywaliśmy z córką województwo świętokrzyskie. Cudze chwalicie, swego nie znacie – to wlasnie o nas, bo z województwa świętokrzyskiego pochodzimy. Udało nam się zobaczyć mnóstwo fantastycznych miejsc: Raków ze swoją ciekawą historią arianizmu i fontanną z rakami ( numer jeden na liście miłośniczki fontann), wspinaliśmy się na mury zamku w Szydłowie wyobrażając sobie jak kiedyś maszerowali tam dzielni rycerze i spacerowały damy dworu. Drewniany wóz zawiózł nas w Kurozwękach na safari z bizonami, które wygrzewały się w słońcu i leniwie podgryzały trawę. W Chmielniku trafiliśmy na festiwal polsko- żydowski, poskakaliśmy do Tumbalalajki podczas koncertu, odwiedziliśmy synagogę z jedyną na świecie szklaną bimą. Oczywiście wspieliśmy się drogą królewską na Święty Krzyż. Lista jest jeszcze długa, bo okazało się, że nasza okolica tak bardzo się zmieniła i ma do zaoferowania mnóstwo fantastycznych historii, nowych i starych miejsc do odwiedzenia, przepiękna przyrodę i jest wspaniałą lekcją tego, że w różnorodności piękno.

My póki co głównie odkrywamy Polskę, jest tu tak wiele cudownych miejsc, że pomysłów na wyprawy jeszcze długo nam nie zabraknie. Tegoroczne wakacje rozpoczęliśmy nad ukochanym przez nasze córeczki Bałtykiem. Wybraliśmy jednak maleńką miejscowość na Pomorzu Zachodnim, Wicie, przywitała nas spokojna plaża, nieco kamienista ale człowiek nie potykał się o człowieka tylko co najwyżej o kamienie? Ponieważ nie lubimy się nudzić postanowiliśmy też zwiedzić nieco okolice. Córeczką bardzo podobała się wycieczka do Doliny Szarlotty, gdzie odwiedziliśmy tamtejsze zoo, mogły między innymi przywitać się z uroczym lemurkiem , spotkanie to do dziś wspominają ?W Darłowie z kolei godne polecenia jest muzeum bursztynu. Mogliśmy tam poczuć zapach żywicy, przemierzyć pradawny las, dowiedzieć się skąd bursztyn wziął się w Bałtyku, podziwiać owady zanurzone w tym złotym klejnocie, niestety prawdziwego bursztynu nie udało nam się znaleźć na plaży więc na pewno wrócimy nad Bałtyk? Wice pożegnały nas deszczem za to słońcem przywitał nad Dolny Śląsk, Zatrzymaliśmy się tam w maleńkiej (a jakże by inaczej?) miejscowości Rzeczka, u podnóża Wielkiej Sowy. Spędziliśmy tam cudowny tydzień, w gospodarstwie agroturystycznym , bardzo klimatycznym, gdzie gospodyni gotowała przepysznie(przypomniały mi się czasy dzieciństwa i obiady mojej śp babci). To był dla nas bardzo intensywny czas, obowiązkowo zdobyliśmy Wielką Sowę i Szczeliniec, góry to nasza wielka miłość ? Mąż odwiedził okoliczne sztolnie skrywające mroczne historie z okresu II wojny światowej, Rodzinnie zwiedziliśmy kopalnię węgla w Nowej Soli, dziewczynki nawet pozwoliły się “usmolić” pewnemu duszkowi zamieszkującemu podziemia wspomnianej kopalni. Zatrzymaliśmy się też na chwilę w Kudowie Zdroju, tu akurat średnio nam się podobało , dzikie tłumy, brak wolnych miejsc na parkingach, jedynie Muzeum Zabawek zachwyciło córeczki, nam też się podobało ? Nasz ostatni przystanek na Dolnym Śląsku to Złoty Stok, tam rodzinnie szukaliśmy złota i nawet coś się udało przesiać w średniowiecznym skansenie? Dwa tygodnie minęły jak zawsze za szybko?Z Dolnym Śląskiem też nie rozstajemy się na dobre, jest tam przecież jeszcze tyle do odkrycia! Podczas podróży cały czas towarzyszyły nam książki i audiobook wszak bez nich nie ma dobrej zabawy,? Hitem naszych wakacji okazała się “Moja pierwsza mitologia” Katarzyny Marciniak, starsza córka czytała ją młodszej namiętnie. Teraz dziewczynki urządzają konkursy wiedzy mitologicznej i wstyd przyznać, oboje z mężem wypadamy w nich dość blado ?

Zazwyczaj urlop spędzamy poza sezonem by móc odpocząć od tłumów ludzi i “parawaningu” 😉 , odprężyć się, naładować baterie i nacieszyć się sobą. Jednak w czasie wakacji też odkrywamy piękne miejsca. W tym roku Bolesławiec i Święto Ceramiki 🙂 Miasto słynie z przepięknej ceramiki (oczywiście to rzecz gustu) znanej w całej Polsce i poza granicami naszego kraju. W czasie Święta Ceramiki rynek usłany jest budkami z wyrobami ceramicznymi i nie tylko. Miasto zapewnia też szereg animacji dla dzieci, takich jak lepienie z gliny, ozdabianie stempelkami gotowych naczyń, zabawy i inne. Zarówno ja, jak i Amelka nie mogłyśmy sobie odmówić “zdobinek” w bolesławieckich barwach 🙂 Miasto skrywa wiele ciekawych miejsc i już teraz jesteśmy pewni, że za rok też je odwiedzimy odkrywając jego tajemnice 🙂

Odkrywamy Mazury nieustająco. Piękne jeziora, małe miejscowości, bocianie gniazda na każdym kroku.
Wspaniały Park Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie, gdzie można karmić daniele a niepokojące prawdziwe wilki zobaczyć w lesie tuż obok za ledwo widzialną siatką. Piękny dzień spędzony z dziećmi na spływie kajakowym na Krutyni. Omijamy znane porty żeglarskie i skupiamy się na tych mniejszych lub zupełnie dzikich. Właśnie tak, Mazury zwiedzaliśmy też na łódce. Każda noc w innym porcie, wiatr we włosach, przygoda jakiej dawno nie doświadczyłam. Ogromną radość miała cała nasza rodzina, dzieci zachwycone. Na przyszły rok baaardzo potrzebujemy inspiracji co do miejsca wakacji:)

Moje odkrycie tegoroczne to Bieszczady ❤. Po ponad 20 latach wróciliśmy z mężem by pokazać je dzieciom : trafiliśmy na jedyny zimny tydzień wakacji – zaraz po zakończeniu roku szkolnego ???ale było rewelacyjnie : przeszliśmy obydwie połoniny, w drodze na Tarnicę otarliśmy się o burzę, grzmoty i rzęsisty deszcz, a na koniec weszliśmy w chmurę – widoczność była zerowa, a po 10 minutach wszystko przewiało i było widać szczyty na Ukrainie.. Zjeżdzaliśmy na błocie na Rawkach przy zerowej widoczności.. ?obżeraliśmy się serami owczymi i kozimi, wchodziły na owce na drogę i musieliśmy czekać aż leniwie zejdą… Udało się nam trafić na strzyżenie owiec , zaaferowane oglądaniem wdepnęłyśmy w co nieco… Rano przychodziły nam pod domek sarny.. Widziałyśmy podwójną tęczę nad Caryńską ? odwiedziłyśmy żubry w Mucznem, byłyśmy na Torfowiskach w Tarnawie Wyżnej , w rezerwacie Sine Wiry poznałyśmy Łosia Z Zawoju i jego legendę ( zobaczcie zdjęcia , drzewo rzeczywiście wygląda jak łoś który chce wypić wodę z Wetlinki). Wszędzie natykaliśmy się na pozostałości z przeszłości- cmentarz żydowski w Lutowiskach( ponad 1000 macew), Berehy Górne ( skąd wyrusza się na Połoninę Caryńską) – została tabliczka z nazwą miejscowości i pozostałości cmentarza…wszystkich wysiedlono… I cerkwie ❤stare, drewniane – Smolnik, Chmiel, Radoszyce, Rzepedź, Szczawne, Turzańsk… Mogłabym wymieniać i pisać godzinami… Wspomnę jeszcze że istnieje Park Gwiezdnego Nieba Bieszczady i dba się by nie był on zanieczyszczany sztucznym światłem – więc jest to idealne miejsce do obserwacji nocnego nieba- co nam się przy w/w warunkach atmosferycznych nie udało ?

Moje dwa brzdące odkryły w te wakacje, że najfajniejsze są wakacje u dziadków na wsi. Chłopaki w wieku 4 i 6 lat przyjechali do Polski z Irlandii, i właśnie tu, w ojczyźnie mamy zostajemy już na stałe. A u dziadków najfajniejsze jest: jazda na rowerze od świtu do nocy, gril z dziadkiem, morze gwiazd co noc, trampolina, zarośniety zielenią ogród, mały kotek, który z każdym i wszystkim chce się bawić, babcine kotlety mielone (chłopcy uwielbiają, kuchnia mamy sie chowa), majsterowanie z dziadkiem, stadko kóz, dzikie króliki, znajdowanie jajek kurzych w gniazdach, wdrapywanie się na wysoką drabinę (ububione miejsce chłopaków, żeby się schować przede mną), winogron prosto z krzaka, pyszne kompoty i basen w stawie przed domem. Czy ja czegoś nie pominęłam? Najlepsze wakacje ever!!!

Wlasne podwórko bylo najlepszym hiciorem tego lata bo trwaly wykopy zmiana rur cieplych na calym osiedlu . zostaly usypane wielkie piaskowe gory a tam juz nie pytajcie co sie dzialo …wspinaczki , budowle, wykopaliska , zjeżdżalnie na deskach bawili się mali i duzi tak niewiele a tyle inspiracji zaangazowania gorzej dla nas z dopraniem rzeczy ale to juz najmniejszy problem pozdrawiamy

Stacja kosmiczna jej obserwacja codzienna . zacmienie ksiezyca w upalna noc na kocu. Wedkowanie na sledzia i frajda zarzucania wędki? niewiele najprosciej a jak cieszy

to prawda, z dzieciakami często najlepsze są najprostsze rozwiązania 😀

Bardzo bardzo Wam dziękujemy za Wasze opowieści 🙂 Cudowne wakacyjne odkrycia <3
Tym razem postanowiliśmy nagrodzić egzemplarzami książki osoby, które pozostawiły komentarze:
MONIKA W 23 sierpnia 2018 at 11:53
oraz
IWONA 23 sierpnia 2018 at 20:10
Gratulujemy i czekamy na Wasze adresy 🙂

Zostaw komentarz